Pozycja misjonarska
fot. elements.envato.com

Pozycja misjonarska kojarzy ci się z łóżkową nudą? Najwyższy czas zweryfikować ten pogląd! Nawet kochając się w sposób klasyczny, można wzbogacić swoje pożycie intymne o nowe, ekscytujące doznania. Trzeba bowiem wiedzieć, że „misjonarz” niejedno ma imię. Jak urozmaicić pozycję klasyczną, by z nudnej stała się niezwykle podniecającą? Przedstawiamy 5 niezwykle pobudzających wariantów tego układu.

Pozycja misjonarska jest wygodna, ale…

Pozycji misjonarskiej nie można odmówić zalet. Układ, w którym on jest na niej, jest najbardziej naturalny ze wszystkich, nie wymaga sprawności akrobaty, a z opanowaniem go nie mają problemu nawet te osoby, które dopiero odkrywają świat seksu. Dla wielu kobiet, pozycja misjonarska jest jedną z ulubionych. Wynika to z faktu, że taki układ daje im możliwość patrzenia głęboko w oczy partnera, przytulania się do niego i składania na jego ustach namiętnych pocałunków. Mężczyznom natomiast daje poczucie dominacji i umożliwia kontrolowanie intensywności i głębokości penetracji. Nie bez znaczenia jest też możliwość obserwacji rozkoszy malującej się na twarzy partnerki w trakcie orgazmu.

To całkiem spora lista zalet, dlaczego więc pozycja misjonarska uchodzi za nudną? Cóż, z dużą dozą prawdopodobieństwa wynika to z faktu, że w sypialni korzystamy z niej zbyt często. Spore znaczenie może mieć też fakt, że w układzie klasycznym nie następuje stymulacja łechtaczki, a sama penetracja nie jest tak głęboka, jak w wielu innych pozycjach.

Misjonarska nie musi być nudna – 5 ciekawych modyfikacji

Wystarczy jednak odrobina wyobraźni, by móc uczynić pozycję klasyczną jedną z najbardziej podniecających. Nie jest to zbyt trudne i z całą pewnością nie przypomina akrobatycznych popisów wprost ze wschodnich ksiąg miłości, a podstawowe założenia układu misjonarskiego pozostają niezmienne.

Z nogami zaplecionymi na biodrach

To ewolucja pozycji misjonarskiej, która zapewnia głęboką penetrację. Kobieta musi objąć mężczyznę nogami, zaplatając je na jego biodrach. Dzięki temu, wagina jest odsłonięta, a mężczyzna może ją swobodnie penetrować. Ma jeszcze jedną zaletę – w trakcie wykonywania ruchów frykcyjnych wzgórek łonowy mężczyzny pobudza łechtaczkę.

Ze złączonymi udami

To idealna propozycja dla par, którym klasyczny wariant pozycji misjonarskiej nie dostarcza wystarczająco silnych bodźców. Układ jest taki sam, jedyna modyfikacja polega na tym, że kobieta kładzie się ze złączonymi nogami, a mężczyzna obiera delikatny rozkrok, by móc swobodnie ułożyć się na swojej partnerce. Złączenie ud sprawia, że wargi sromowe wywołują wyraźny ucisk członka, co wzmacnia doznania obojga partnerów.

Z nogami zaplecionymi na jego szyi

Ta ewolucja pozycji misjonarskiej przypomina nieco pierwszą z opisanych, z tą różnicą, że kobieta zaplata nogi na szyi partnera. To idealny układ dla par, w których mężczyzna jest obdarzony dużym członkiem. Pozwala bowiem wydłużyć pochwę i zapewnia jeszcze intensywniejszą stymulację łechtaczki. Dodatkowo umożliwia pełną kontrolę głębokości i intensywności pchnięć.

Ze złączonymi nogami przyciągniętymi do klatki piersiowej

Ten wariant przedstawia wszystkie zalety poprzedniego i dodatkowo wzbogaca doznania obojga partnerów. Złączenie nóg wywołuje bowiem silny ucisk warg sromowych na prącie. Dodatkowo, dla mężczyzn taki układ jest wyjątkowo pociągający w ujęciu wizualnym.

Ona leży, on klęczy

W tym układzie kobieta układa się na plecach i rozchyla nogi. Mężczyzna klęka przed nią, unosi jej biodra i wprowadza członek do pochwy. Największą zaletą tej pozycji jest łatwość, z jaką mężczyzna trafia członkiem w punkt G swojej partnerki.

Powyższe przykłady udowadniają, że pozycja misjonarska nie musi być nudna. Należy jednak traktować je jako wskazówki, bo nic nie stoi na przeszkodzie, żeby do każdej pozycji wprowadzać własne modyfikacje.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj