Odra przez pewien okres czasu była chorobą niemal zapomnianą. Niektórzy lekarze wspominają, że jej diagnozowania uczyli się albo ze zdjęć, albo badając dzieci z krajów afrykańskich. Tymczasem liczba zachorowań na odrę w Europie z roku na rok rośnie – Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ostrzega, że na starym kontynencie źle się dzieje.

W kontekście odry coraz częściej mówimy o epidemii z uwagi na fakt, iż ilość diagnozowanych przypadków wyraźnie wzrasta z roku na rok. Dla lekarzy stwierdzanie tej choroby stało się już czymś całkowicie normalnym, a wręcz powszednim. Zachorowania bardzo często pojawiają się u dzieci należących do mniejszości etnicznych i zamieszkujących specjalne ośrodki, ale nie tylko.

Epidemia odry a postawa rodziców

U małego dziecka układ odpornościowy stale się rozwija. Nawet jeśli dziecko przyjmuje szczepienia zgodnie z ich kalendarzem to, to przeciwko odrze, śwince i różyczce otrzyma dopiero około 1 roku życia. Tymczasem przypadki tej groźnej zakaźnej choroby pojawiają się już u niemowląt, bo np. dla rodziców nie stanowi problemu, że ktoś chory będzie spędzał czas z ich dzieckiem.

Jeśli choruje osoba dorosła i doprowadzi do zarażenia małego dziecka, to najczęściej konieczna jest hospitalizacja, gdyż powszechne jest występowanie powikłań, takich jak zapalenie ucha środkowego, zapalenie płuc czy nawet zapalenie mózgu. Odra to groźna choroba, która w skrajnych przypadkach może doprowadzić do śmierci.

Specjaliści alarmują, że wzrost ilości zachorowań spowodowany jest przez brak szczepień!

Zdaniem lekarzy, za powrót tej groźnej choroby i nieustanny wzrost ilości diagnozowanych przypadków odpowiadają przede wszystkim ruchy antyszczepionkowe. Szerzą one propagandę, która trafia do rodziców, budząc w nich wątpliwości lub skutecznie przekonując, że szczepienie może być czymś złym.

Profesor Andrzej Zieliński z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w ostrych słowach krytykuje antyszczepionkowców, nazywając ich niedouczonymi ludźmi, którzy szerzą politykę antyszczepionkową, prowadzącą do coraz liczniejszych odmów szczepień.

Patrząc na dane statystyczne postępowanie rodziców, którzy odmawiają szczepienia swoich dzieci, może dziwić. Powikłania na skutek szczepienia występują bardzo rzadko, zaledwie u 1 na 10 tysięcy, 100 tysięcy lub nawet milion osób. Natomiast wykonywanie, tych szybkich i nie zawsze przyjemnych zastrzyków doprowadziło m.in. do zniknięcia polio, które prowadziło do trwałego kalectwa, porażeń i zgonów. Dziecko nieszczepione spotyka się z patogenami chorobotwórczymi po raz pierwszy i jego układ odpornościowy intensywnie na nie reaguje. Ostry przebieg infekcji może doprowadzić do pojawienia się groźnych powikłań, a nawet zagrożenia dla życia.

Więcej dzieci zapłaci wysoką cenę w wyniku braku szczepienia, zachorowania na groźną chorobę i jej powikłań niżeli na skutek niepożądanych skutków regularnego przyjmowania zastrzyków ochronnych.

Zobacz takżeOdra – powszechna choroba zakaźna wieku dziecięcego czy duże zagrożenie?

Szczepienia pozwoliły wyeliminować wiele groźnych schorzeń

Ciężko porównywać w skrupulatny sposób ilości zachorowań i powikłań po różnych chorobach kiedyś i dziś. Trudność wynika z faktu, iż dawniej nie prowadzono dokładnych statystyk. Wiemy jednak, że niektóre schorzenia zbierały śmiertelne żniwo, a współcześnie niemal w ogóle wielu z nich nie znamy. To właśnie szczepienia przyczyniły się do ich wyeliminowania.

Ryzyko powrotu epidemii konkretnej choroby (w tym odry) w społeczeństwie wzrasta, gdy ilość szczepionych osób spada poniżej 90%.

Wracając do odry

W Polsce nadal około 95% dzieci pozostaje szczepionych. Jednak na przełomie ostatnich lat widoczne są skutki propagandy antyszczepionkowej. W roku 2006 około 4 tysiące rodziców odmówiło szczepienia swoich dzieci, w roku 2015 już 16 tysięcy, natomiast w 2016 liczba ta drastycznie wzrosła do 23 tysięcy. Przepisy dają możliwość ukarania osób podejmujących taką decyzję grzywną w zakresie od 200 do 50 tysięcy złotych. Służby alarmują, że takich mandatów jest coraz więcej i jesteśmy coraz silniej narażeni na powroty groźnych epidemii.

Według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego na przestrzeni ostatnich lat ilość zachorowań na odrę nieustannie i bardzo szybko rośnie. W roku 2010 odnotowano zaledwie 13 przypadków. Dwa lata później w 2012 już 76, w 2014 110, natomiast w 2016 aż 133.

Światowa Organizacja Zdrowia ostrzega, że Europie grozi nawrót groźnej epidemii odry, na skutek, zdaniem specjalistów odmów szczepień. Już w pierwszym miesiącu 2017 roku na terenach starego kontynentu zanotowano 559 przypadków odry.

Czy nawrotom groźnych chorób, w tym odry winni są antyszczepionkowcy, którzy zdaniem niektórych posługują się głośną propagandą i wiedzą wyssaną z palca? Czy może rodzice powinni lepiej izolować swoje dzieci od osób chorych – ale czy to w ogóle jest możliwe? Żyjemy w społeczeństwie i do zachorowania może dojść na skutek przeniesienie drobnoustrojów na ubraniu do domu. Pewne jest, że wiarygodne źródła oraz badania potwierdzają, że zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest szczepienie dziecka — w ten sposób ryzykuje ono mniej niż w sytuacji, gdy doszłoby do jego zachorowania na groźną chorobę, której zastrzyk miał zapobiec.

Czytaj więcej: Odra i niebezpieczne powikłania jakie może powodować

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj